Intrygująca i pełna niedopowiedzeń. O niepozornej wsi w Łódzkiem

W poprzednim wpisie informowaliśmy, że powiat wieruszowski kryje w sobie wiele tajemnic. Wspomnieliśmy również, że można je odkrywać, np. podczas wycieczek rowerowych. I choć lofrowaliśmy na czterech, a nie dwóch kółkach, również zawędrowaliśmy do drugiej miejscowości rzeczonego powiatu, gdzie odnaleźliśmy wielokulturową wioskę o bogatej historii.

Chróścin, dawniej Chrościno, to wieś, która w przeszłości należała do klasztoru cysterek w Ołoboku. Pierwsza zachowana wzmianka, dotycząca tego miejsca w gminie Bolesławiec, pochodzi z 1245 roku. Mimo upływu blisko ośmiuset lat, religijne akcenty przeważają w zachowanych tutaj zabytkach.

Pod opieką św. Mikołaja

Drewniany budynek znajduje się niemalże w centrum Chróścina

Pierwszą atrakcją turystyczną, na którą natrafiliśmy w Chróścinie, był drewniany kościół rzymskokatolicki p.w. św. Mikołaja. Siostry zakonne, do których przed wiekami należała odwiedzona przez nas wieś, już w połowie XIII wieku ufundowały pierwszy kościół. Niestety, nie zachowały się żadne źródła na temat tego okresu w dziejach wsi.

Wnętrze kościoła p.w. św. Mikołaja w Chróścinie

Obecna świątynia powstała w 1510 roku i od samego początku istnienia jej patronem jest św. Mikołaj. Ponad 220 lat później została ona przebudowana i – z drobnymi zmianami – funkcjonuje do dziś.

Nie mieliśmy szczęścia, ponieważ, gdy zajechaliśmy na miejsce, drzwi kościoła były zamknięte. Mogliśmy jedynie spojrzeć przez kraty do jego wnętrza.

Z wizytą u rodziny Łopuchinów

W malowniczej części wsi znajduje się zamek. Ciężko do niego trafić, ze względu na położenie daleko od „centrum”. Aby do niego dotrzeć, należy przejechać przez tereny leśne. Gdy jednak już dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że budynek obecnie pełni funkcję… Domu Pomocy Społecznej. Ten stan trwa od 1952 roku. Jako ciekawostkę możemy dodać, że tuż po II wojnie światowej utworzono tam sierociniec. Niestety, ze względu na obecną sytuację, wstęp na teren DPS jest zabroniony.

Zamek ten przez mieszkańców Chróścina nazywany jest „pałacem”. Trudno się dziwić, jego fasadę zdobią liczne ornamenty i sztukaterie wykonane w stylu neogotyckim. Musimy przyznać, że pensjonariusze spędzający tam kolejne wiosny swego życia, mają możliwość podziwiać piękne widoki. Budynek DPS otoczony jest bowiem parkiem, idealnym miejscem na spacery.

Zamek zwany „pałacem”, czyli DPS w Chróścinie

Warto wspomnieć również o historii tego zamku. W 1866 roku generał Krasnokutski otrzymał od cara Aleksandra II w dziedziczne władanie kilka folwarków m.in. Chróścin. Była to nagroda za szczególne zasługi, w tym tłumienie powstania styczniowego. Przez swoje działania zyskał on przydomek „Kat” jako najokrutniejszy dowódca wśród zaborców.

Wstęp na teren DPS jest obecnie wzbroniony

Jednak faktycznym gospodarzem zamku w Chróścinie była Tatiana, córka generała oraz Iwan Łopuchin, jej mąż – także generał. W przeciwieństwie do Krasnokutskiego, małżeństwo Łopuchinów zachowało się w pamięci okolicznych mieszkańców bardzo pozytywnie. Rosjanie zatrudniali u siebie wiele osób, z którymi rozmawiali po polsku. Naszego języka Łopuchinowie uczyli także swoje dzieci. Iwan był ponadto pasjonatem oręża polskiego, a za idealnego rycerza uznawał Jana Zamoyskiego. W jednym z okien „pałacu” do dziś widnieje herb polskiego hetmana.

Świątynia naznaczona tragedią

Niespełna dwieście metrów od chróścińskiego „pałacu” znajduje się, jedyna w województwie łódzkim, wiejska cerkiew. Historia tej prawosławnej świątyni jest bardzo tragiczna i bezpośrednio związana z rodziną Łopuchinów. To właśnie oni kazali ją wybudować i w późniejszym czasie systematycznie wzbogacali jej wnętrze o freski i polichromie.

W 2003 roku przeprowadzono zewnętrzny remont cerkwi

Planowano, że cerkiew p.w. św. Jerzego Zwycięzcy będzie kaplicą rodzinną. Łopuchinowie w jej podziemiach przygotowali krypty, w których mieli zostać pochowani. W jednej z nich spoczął Nikita, syn Tatiany i Iwana. Chłopiec w 1903 roku wybrał się na polowanie na kaczki. W tym celu udał się na nadprośniańskie bagna. Tam doszło do nieszczęśliwego wypadku, chłopiec utopił się w mokradłach.

Do akcji poszukiwawczej zaangażowali się okoliczni mieszkańcy, a także strażacy z Ochotniczej Straży Ogniowej (Iwan Łopuchin był jej prezesem). Matka Nikity, w dowód wdzięczności za odnalezienie ciała jej dziecka, wyhaftowała sztandar z wizerunkiem św. Floriana, patrona strażaków. Do dziś jest on przechowywany jako jedna z nielicznych pamiątek po rodzinie Łopuchinów.

Chróścińska legenda

Wśród mieszkańców wsi krąży pewna legenda. Wynika z niej, że po zapadnięciu zmroku, w okolicach cerkwi można spotkać małego chłopca w stroju z przełomu XIX i XX wieku. Malec przypatruje się świątyni, a gdy śmiałek podejdzie doń bliżej, duch wypytuje go o swoich rodziców.

Jak się pewnie domyślacie, chłopcem tym jest Nikita Łopuchin. Mieszkańcy Chróścina twierdzą, że duch dziecka zaczął się pojawiać w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, gdy dokonano ekshumacji ciał pochowanych w cerkiewnej krypcie i na pobliskim cmentarzyku.

Nie można wejść do wnętrza cerkwi

Tragiczna historia chłopca łączona jest z pobliskim DPS. Chróścinianie dopatrują się związku pomiędzy nagłym wysokim wskaźnikiem śmiertelności wśród seniorów, a pojawieniem się zjawy. My nie odważyliśmy się czekać w pobliżu świątyni aż do zmroku. Wyruszyliśmy zwiedzać kolejne punkty naszej wycieczki.

Jedna z tablic znajdująca się w pobliżu cerkwi

Kończąc powoli wizytę w Chróścinie musimy jeszcze wspomnieć o tablicach informacyjno-historycznych, które znajdują się przy cerkwi. Można wyczytać z nich: historię rodziny Łopuchinów, zobaczyć, jak wyglądali, ale także prześledzić, jak na przestrzeni lat zmieniała się okolica.

Chróścin to niewątpliwie niepozorna, ale bardzo tajemnicza i interesująca miejscówka, znajdująca się na granicy województw łódzkiego i opolskiego. Zdecydowanie warto się tam wybrać i samemu odkrywać poszczególne jej zakątki. Niestety, wnętrza zabytków związanych z rodziną Łopuchinów są niedostępne dla zwiedzających. Można je podziwiać wyłącznie z zewnątrz. Tak czy inaczej, mamy nadzieję, że pójdziecie w nasze ślady. My tymczasem opuszczamy powiat wieruszowski i lofrujemy dalej. Gdzie? O tym przekonacie się już za tydzień.

Każdy z naszych wpisów oznaczamy serią hasztagów, które będą stanowić dla Was informacje dot. danego miejsca. Szczegóły dostępne TUTAJ.

#bezbiletu #autem #nauboczu #zbuta #naklucz

One thought on “Intrygująca i pełna niedopowiedzeń. O niepozornej wsi w Łódzkiem

  1. Dziękuję autorom za ciekawe informacje. Poznałem to miejsce dość dawno temu, w latach 90-tych. Przygnębił mnie wtedy stan cerkwi, była bardzo zdewastowana, zwłaszcza wnętrze, freski i malowidła zniszczone,podziemne krypty odkryte, myślałem, że spenetrowane przez wandali., a może prowadzono ekshumację ?. Drzwi były nie zamykane, dopiero później pojawiła się na nich kłódka i notatka miejscowego proboszcza. Dobrze, że znalazł się ktoś kto zainteresował się tym obiektem i chociaż zewnętrznie został wyremontowany. Myślę, że wnętrza ze względu na ogrom zniszczeń nie da się odrestaurować, szkoda.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij